Świat Oczami Artiema
Powyższy cytat idealnie pokazuje życie w uniwersum Metra stworzonym przez Dimiry’a Glukhowsky’ego jak i growej adaptacji. Gra powstała przy udziale studia A4 Games w 2010 roku. Nie sądziłem nigdy, że można osadzić bardzo ciekawą akcję w moskiewskim metrze i okolicach mu przylegających. Metro 2033 idealnie nawiązuje do funkcjonowania społeczności w powieści Gluchowsky’ego.
Jest 2033 rok. Po wojnie atomowej ludzie w Moskwie ukryli się w tamtejszym metrze i odcięli się od powierzchni. Nad głowami ocalałych niepodzielnie panują mutanci i rozumna rasa, którą mieszkańcy nazywają Czarnymi. Od śmierci głodowej ratują jaskiniowe grzyby, z których robi się herbatę, papierosy lub bezpośrednio spożywa oraz karłowate świnie i wszechobecne szczury, które nie poddały się promieniowaniu. Pieniądze przestały mieć jakąkolwiek wartość, a za środek płatniczy robią teraz naboje wojskowe. Jedynymi śmiałkami, którzy wychodzą na powierzchnie są Stalkerzy. Stalkerzy przynoszą drewno, książki, paliwo oraz wiele innych przedmiotów, których nie da się wytworzyć w tunelach metra. Na stacji WOGN żyje główny bohater, dwudziestoparoletni Artem. Jego życie płynie w miarę spokojnie, dopóki Czarni nie zaczynają szturmować stacji. Któregoś dnia do ojczyma Artema, Suchego, przychodzi Stalker o przezwisku Hunter. Prosi Artema żeby przekazał wiadomość o Czarnych do stolicy metra Polis, jeśli nie wróci za 2 dni. Hunter nie wraca i Artem wyrusza w drogę aby ocalić rodzinną stację.
Mój Świat Metro 2033
Metro jest dla Dmitrija Glukhovsky’ego tajemniczym, fascynującym tematem. Tradycyjnie już przyciąga poszukiwaczy przygód, romantyków i twórców teorii spiskowych. Oliwy do ognia dolała niedawna wiadomość o ujawnieniu i otwarciu dla postronnych bunkra należącego do Centralnego Telegrafu.
Z wyglądu jest to zwykły dwupiętrowy domek z dziewiętnastego wieku na stacji „Taganskaja”. „Tak naprawdę to nie jest żaden domek, ale sześciometrowa betonowa kopuła, wokół której w latach 50. zbudowano fasadę, – opowiada o tym, co zobaczył, Dmitrij Glukhovsky. – Pod tą betonową kopułą jest szyb windy, który schodzi na 60 metrów w dół – to jest wysokość 22-piętrowego budynku. A tam znajduje się 7 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, na której znajduje się bunkier Centralnego Telegrafu. Stamtąd wydano rozkaz wycofania sowieckich rakiet z Kuby w 1962 roku podczas kryzysu karaibskiego”.
Bunkier nazywa się GO-42. GO to skrót od „gosudarstwiennyj objekt” – „obiekt państwowy”. Takich obiektów strategicznych – do tej pory utajnionych – na terytorium Moskwy jest ponad setka. Posiadają przejścia do metra i własny system komunikacji. Tylko na terenie taganskiego bunkra przez całą dobę pracowało 2,5 tysiąca ludzi, a pomieścić mógł nawet 5 tysięcy.
W Ramienkach istnieje podziemne miasto – gigantyczny schron zdolny przyjąć kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W samym metrze może się schronić do pół miliona ludzi.
Poszukiwacze nie ustają w dyskusjach nad planami „Metra-2″ i słynnych podziemnych przejść ze stalinowskich wieżowców. Ale nawet w tych kręgach nie wszystko nazywa się po imieniu: ich fora internetowe monitorują „ludzie po cywilnemu”, ponieważ granica między legendami a odkryciem tajemnicy państwowej jest bardzo cienka.
Mimo to, trudno nie powiedzieć, że stolica Rosji ma swoje podziemne życie, wiedząc na przykład, że pod budynkiem MSZ na ulicy Smolenskiej znajduje się identyczna podziemna budowla, przez którą na piechotę pod rzeką Moskwą można dojść do Dworca Kijowskiego…
„Moskwiczanie wiedzą o podziemiach w metrze, którym niby codziennie jeżdżą, jakieś trzydzieści procent prawdy. Idziesz sobie metrem, widzisz niepozorne drzwiczki. A to nie są po prostu drzwiczki. To wejście do bunkra obrony przeciwrakietowej, który zajmuje dodatkowe 10 tysięcy metrów pod ziemią. Albo chodzi sobie tu i tam sprzątaczka w pomarańczowym fartuchu. A ta sprzątaczka ma stanowisko pułkownika, – śmieje się Dmitrij. – Przy tym samo moskiewskie metro generuje więcej miejskich legend niż cokolwiek innego w Moskwie. To nasz ojczysty cud świata, na równi z bombą wodorową i telewieżą w Ostankino”.